Powered By Blogger

wtorek, 22 marca 2011

"Ołówek" taki jak zawsze...



O Michale Przysiężnym pisaliśmy już kilka razy. Zazwyczaj w tonie negatywnym bo nie było powodu do optymizmu. Teraz nie będzie inaczej. Od Australian Open "Ołówek" przestał grać w tenisa. Początek sezonu wydawał się całkiem niezły. 3-setowy pojedynek z Jarrko Nieminenem, wygrana w Sydney z Ballem i Youngiem (przegrana z Guccione po zaciętym meczu) i nagle koniec gry Michała. Porażka z Igorem Kunitsynem podczas AO była sporym zaskoczeniem in minus. Następnie fatalny występ w RPA gdzie przegrał wygrany mecz z Rikiem De Voestem pokazując przy tym jak kruchą ma psychikę. Na deser połamał jeszcze rakietę, po co? Bóg jeden wie. Jeśli nerwy dały o sobie znać to tylko przez własną fatalną postawę. Udając Marata Safina wzbudził raczej śmiech kibiców. Mimo wszystko postanowiliśmy wstrzymać się z krytyką "Ołówka" bo zawsze trzeba dać szanse na rehabilitację. W Memphis było to samo co zawsze, przegrane końcówki z Dabulem a wczorajsza wpadka - ze słabym obecnie - Massu na hard court powoduje, że nie ma sensu dalej czekać. Nic się już zapewne nie zmieni. Przysiężny ze swoją zabawną psychiką zawsze będzie przegrywać ważne mecze/punkty/wymiany. Aktualnie ranking to już 117 i ciągły spadek. Michał ma talent do tenisa i to wie każdy ale samym talentem nie da się wygrywać turniejów. Czas się odkochać w sobie i zacząć solidnie trenować. W jego przypadku to trening psychologiczny jest zalecany szczególnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz